Tadeusz Jaroszyński ps. „Brzoza”

Tadeusz Jaroszyński  przyszedł na świat 8 marca 1926 r. Jego matka Waleria z domu Faworkiewicz pochodziła z Myszyńca, a ojciec Pankracy prawdopodobnie z Wołynia. Był pogranicznikiem. Małżeństwo zawarli w Myszyńcu w 1923 r., a wkrótce potem wyjechali do Zdołbunowa, gdzie prawdopodobnie urodził się ich syn Tadeusz.
W czasie rzezi wołyńskiej w Zdołbunowie chronili się mieszkańcy okolicznych wsi.
Na początku wojny Jaroszyńscy wraz z dziećmi (dwóch synów i dwie córki) wrócili do Myszyńca. Prowadzili tu sklep.
Nie zachowało się żadne zdjęcie Tadka. Niewiele osób pamięta dziś jego postać. Jak wielu jego rówieśników chciał walczyć z Niemcami. Jego ojciec zaangażowany był w działalność konspiracyjną. Tadek trafił do oddziału Kazimierza Stefanowicza „Asa” prawdopodobnie na początku sierpnia 1944.
3 dywizjon 5 pułku ułanów, którego zołnierzem był Tadek Jaroszyński, utworzony został i działał w IV rejonie AK, który składał się z czterech placówek: Myszyniec, Łyse, Turośl i Czarnia. Dywizjonem dowodził kpt Kazimierz Stefanowicz „As”,  a jego zastępcą ppor. Stanisław Stefanowicz „Nemo”. Latem 1944 r. partyzanci stacjonowali w rejonie wsi Bandysie i Charcibalda. Do walki z nimi Niemcy sprowadzili z Białostocczyzny specjalny oddział pod dowództwem  SS Jagdkomandofuhrera Antona Zuchslanda. 15 sierpnia doszło do starcia w pobliżu wsi Charciabałda.
Wspomina się, że w walce zginął Zuchsland. Rzadziej o tym, że śmiertelnie ranny został jeden z partyzantów – Tadek Jaroszyński. To on tego dnia stał na warcie. To on ostrzegł oddział o zbliżaniu się Niemców.
Ze wspomnień Kazimierza Stefanowicza „Asa”:
„Tymczasem koledzy odszukali ciężko rannego (postrzał w okolicę serca) wartownika,który pierwszy oddał strzał z karabinu, ostrzegając cały oddział. Był nim Tadeusz Jarosiński, ps. „Brzoza”. Przy oględzinach od razu zorientowałem się, że chwile jego życia są policzone. Przykro było patrzeć, stwierdzając bezsilność naszą przy ratowaniu życia 19-letniego bohaterskiego chłopca. Umierając na rękach kolegów, zwrócił siędo mego brata: „Niech pan mi poda rękę. Umieram za Polskę. Tak będzie mi lżej”. Opisuję tę s cenę nie dlatego, żeby ubrać tę scenę w piękne słowa. Daleki jestem od patosu. Tak było naprawdę. Zrobiło to na wszystkich olbrzymie wrażenie. Sytuacja nie pozwalała na rozważania i sentymenty. Ciało poległego żołnierza postanowiliśmy ukryć i pochować go później obok poległego wcześniej „Orlika” – Bolesława Kurpiewskiego”.
Partyzanci wycofali się na tereny bagienne w rejonie wsi Długie, gdzie zmotoryzowani i nieznający terenu Niemcy mieli znacznie mniejsze szanse ich dopaść.
Po pewnym czasie ciało Tadka ekshumowano i pochowano na myszynieckim cmentarzu. Jego grób znajduje się tuż za mogiłą żołnierzy z 1939 r. Tak niewiele wiadomo o tym bohaterskim partyzancie. Nie tracę nadziei, że dotrę do jego zdjęcia. Zginął 15 sierpnia, na grobie widnieje data 20 sierpnia.

Grób rodziny Jaroszyńskich

Stefanowicz zapisał nazwisko Tadeusza  jako „Jarosiński”.  Zdaje mi się, że w rodzinie tak właśnie je wymawiano. To zapewne kwestia transkrypcji z języka rosyjskiego (Ярошинский).

Brat Tadeusza, Waldemar Jaroszyński, mieszkał w Łodzi.